św. Joanna Beretta Molla
W drugim miesiącu ciąży u Joanny wykryto złośliwy guz, włókniaka macicy. Jej życie było zagrożone. Konieczna była operacja usunięcia macicy i rozwijające się w niej życie. Joanna stanowczo oświadczyła, że trzeba ratować dziecko, a leczeniem siebie zajmie się po urodzeniu dziecka. Miała wtedy 39 lat. Była chirurgiem i pediatrą, zatem zdawała sobie sprawę, że tylko jedno życie jest możliwe do uratowania. Podjęła decyzję ratowania dziecka. Wkrótce po urodzeniu dziecka zmarła. Gianna, wierna swoim zasadom moralnym i religijnym odeszła do Pana po wieczną nagrodę 28 kwietnia 1962 roku. Dzisiaj, z nieba, dodaje odwagi tym matkom, które przeżywają trudności w czasie oczekiwania na urodzenie dziecka.
Joanna Beretta urodziła się w miejscowości Magenta 4 października 1922 roku, w Lombardii. Była 10 dzieckiem gorliwych chrześcijańskich rodziców Alberta i Marii de Micheli. Ojciec był kasjerem, matka zajmowała się domem. Przykład z domu rodzinnego wpłynął na całe jej Zycie. Nauczyła się rozumienia sensu ofiary podejmowanej z miłości.
Cała rodzina dzień zaczynała od porannej Mszy świętej a wieczorem zbierała się na modlitwę odmawiając Różaniec. Z ośmiorga dzieci, które przeżyły, dwoje wybrało stan kapłański, jedna z córek została zakonnicą, druga farmaceutką, z pozostałej liczby rodzeństwa czwórka była lekarzami chirurgami. René Lejeune, przyjaciel Jana Pawła II, tak opisał typową niedzielę w domu rodziny Berettów:
"Niedziela w całości poświęcona jest Panu: Eucharystia i nieszpory to wydarzenia, które wyznaczają główne punkty dnia. Starsi towarzyszą ojcu w odwiedzinach starszych, samotnych, chorych i biednych. Wszystko, co rodzina zdoła zaoszczędzić, jest przeznaczone, aby dostarczyć odrobinę radości biednym i opuszczonym. W domu Berettów nie znajduje się też nic zbytecznego. Jeśli dziecko pragnie czegoś, ojciec pyta, czy to naprawdę niezbędne. Tak więc dziecko od najmłodszych lat uczy się wyrzeczenia. Jest to "wyższa szkoła" kształcenia charakteru. Dzieci widzą, że wszystko co zbyteczne, a nawet część tego, co uważa za niezbędne, jest dawane biednym i posyłane na misje. Nigdy na próżno nie puka się do drzwi Berettów. Mama kupuje zazwyczaj 4-5 kg chleba dodatkowo, aby móc nasycić głodnych. Oto rodzina, która stała się szkołą świętości! Rodzina przekształcona w kościół domowy, jak się będzie mówić później".
W wieku 12 lat Joanna zapisała się do włoskiej Akcji Katolickiej, w której uczyła się chrześcijańskiego działania, modlitwy i ofiary. Podczas rekolekcji prowadzonych przez jezuitę, poruszona pragnieniem naśladowania Jezusa i unikania grzechu ciężkiego, postanawia codziennie odmawiać Zdrowaś Mario z prośbą o dobrą śmierć. Postanawia też: "Aby służyć Bogu, nie pójdę już do kina, zanim nie upewnię się, że film jest odpowiedni, że nie jest gorszący lub niemoralny". W tym czasie odkrywała piękno adoracji i trwania przy Sercu Pana Jezusa.
Joanna Molla przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej w wieku 5 lat, a w 8 roku życia przyjęła sakrament bierzmowania. Była bardzo ładną dziewczynką o łagodnym i głębokim spojrzeniu. Chętnie pomagała w opiece nad rodzeństwem, dając wyraz wrodzonemu zmysłowi macierzyńskiemu. Była dzieckiem przeciętnie uzdolnionym, ale wiele zdobyła przez codzienną pilność. W czasie, gdy uczęszczała do liceum w Bergame, codziennie była na Eucharystii. Kochała muzykę, malarstwo i góry. Jej koleżanka z klasy dała o niej takie świadectwo: "Przypominam ją sobie dobrze: łagodny charakter, twarz zawsze uśmiechnięta, głębokie spojrzenie ujawniające zrównoważonego ducha. Miała czystą duszę, wspaniałomyślne serce, przyjmujące i otwarte na wszystko, co dobre... Nie pozwalała na osądzanie lub krytykowanie profesorów, ani na mówienie źle o innych. Jeśli ktoś zaczynał, dawała znak, by przestał".
Szczególnie bolesnym doświadczeniem dla Joanny i całej jej rodziny była nagła śmierć mamy, 29 kwietnia 1942 roku. Cierpienie jeszcze się pogłębiło, gdy w cztery miesiące później umarł ich ojciec. Rolę rodziców przejęli starsi bracia.
Joanna studiowała medycynę w Mediolanie i Pawii. Skupiona była na nauce, ale nie zaniedbywała codziennej Mszy świętej i modlitwy. Tak jak zawsze lubiła wtedy wypoczywać na łonie przyrody. Pośród trudnych wojennych wydarzeń postanowiła, by "żyć w każdej chwili radośnie wolą Bożą". Studia ukończyła dyplomem lekarza pediatry.
Szczególnym dniem w jej życiu był dzień 24 września 1955 roku, gdy poślubiła Piotra. W małżeństwie przeżyła siedem szczęśliwych lat. Na świat przychodziły kolejne dzieci: Piotr-Ludwik, Maria Zyta, Laura. O kolejnym poczęciu dziecka dowiedziała się w sierpniu 1961 roku. W dwa miesiące później lekarz poinformował ją o nowotworze w macicy. Jej życie oraz życie jej dziecka były śmiertelnie zagrożone. Joanna postanowiła ocalić swoje dziecko nawet za cenę swego życia. "Idę do szpitala i nie jestem pewna, czy wrócę do domu. Boję się, módl się za mnie" - prosiła swoją przyjaciółkę. Wykonano operację umożliwiającą donoszenie dziecka, które urodziło się w Wielką Sobotę 21 kwietnia i ważyło 4,5 kg. Dziewczynka otrzymała na chrzcie św. imię Joanna-Emmanuela.
Po urodzeniu dziecka stan zdrowia Joanny nagle się pogorszył. Bardzo cierpiała. "Gdybyś wiedziała, jak się cierpi, kiedy musi się umierać, pozostawiając małe dzieci", powiedziała do swej siostry Wirginii. Powierzyła dzieci swej siostrze i udzieliła jeszcze ostatnich wskazań mężowi, który przyjmował trudną wolę Boga. W środę po Wielkanocy zaczęła konać, ucałowała krzyż misyjny Wirginii, powtarzając: "Jezu, kocham Cię". Resztką sił powiedziała do męża:"Byłam już na tamtym świecie. Gdybyś wiedział, co widziałam!". Zmarła 28 kwietnia 1962 o godzinie 8 rano w obecności męża i czworga braci i sióstr Joanna odeszła do Pana. Jej ocalała córka jest obecnie lekarzem w Mediolanie.
Joanna Beretta-Molla została beatyfikowana przez Jana Pawła II w 1994 roku a następnie kanonizowana w 2004 roku.
Oto jeden z listów świętej Joanny do przyszłego męża, Piotra:
Mój Najdroższy Piotrze!
Jak Ci dziękować za ten cudowny pierścionek zaręczynowy? Drogi Piotrze, aby Ci wyrazić moją wdzięczność, ofiaruję Ci me serce. Będę Cię kochała zawsze tak, jak już Cię kocham. Myślę, że w przeddzień naszych zaręczyn sprawi Ci radość wyznanie, iż jesteś dla mnie najdroższą osobą, do której nieustannie zwrócone są moje myśli, uczucia i pragnienia. I nie mogę się już doczekać chwili, w której stanę się na zawsze Twoja. Najdroższy Piotrze, Ty wiesz, iż moim pragnieniem jest widzieć Cię i znać jako osobę szczęśliwą. Powiedz, jaka powinnam być i co powinnam zrobić, ażeby Cię takim uczynić? Bardzo ufam Panu Jezusowi i jestem pewna, że On pomoże mi być narzeczoną godną Ciebie. Lubię często medytować nad fragmentem biblijnym odczytywanym podczas Mszy św. ku czci św. Anny. "Niewiastę dzielną któż znajdzie? (...). Serce małżonka jej ufa (...). Nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia" itd. Piotrze, pragnę być dla Ciebie tą dzielną niewiastą z Ewangelii! Mam jednak wrażenie, że jestem taka słaba. Chcę powiedzieć, że naprawdę potrzebuję wsparcia Twego silnego ramienia. Przy Tobie czuję się naprawdę pewnie! A od dziś proszę Cię, Piotrze, o jedną przysługę. Jeśli zobaczysz, że czyniłabym cokolwiek, co nie jest dobre, powiedz mi o tym, popraw mnie. Czy rozumiesz? Będę Ci za to zawsze wdzięczna. Ściskam Cię z całych sił i życzę wesołych Świąt Wielkanocnych.
Bibliografia
Droga świętości. Lek.med.GiannaBerettaMolla.Nowysącz1996.
Nazywała się Joanna Beretta Molla. Fundacja SOS Rodzinie.
http://www.deon.pl/religia/swiety-patron-dnia/art,75,sw-joanna-beretta-molla-niewiasta-dzielna.html